„Przyjaciele, wysłuchajcie raz jeszcze legendy BIONICLE…”- To kultowe zdanie na pewno nostalgicznie kojarzy się niektórym z animacjami z serii LEGO BIONICLE. Chociaż niektórzy po latach krzywo patrzą na te klocki, to seria swego czasu uratowała LEGO Group od bankructwa. Historia tej marki sięga 2001 roku. To właśnie wtedy Christian Faber wpadł na pomysł stworzenia biomechanicznych postaci, które przebojem wdarły się do domu prawie każdego dziecka.
Niesamowity sukces jaki przyniosła ta autorska seria sprawił, że duńska firma odżyła po wewnętrznym kryzysie. Śmiało można powiedzieć, że gdyby nie seria BIONICLE to LEGO już by nie było. Dlaczego jednak mechaniczne kreatury okazały się tak wielkim przebojem?
Powodów jak zwykle jest mnóstwo, jednak moim zdaniem to nie konstrukcje okazały się tu decydujące. To właśnie z ich powodów niektórzy nieprzychylnie patrzą na BIONICLE. Nie było tu przełomowych technik budowania. Były za to niestandardowe elementy, które ciężko było wykorzystać w czymkolwiek. Składanie ich było banalne. Jeśli ktoś szukał klocków do wymagającego składania to powinien wówczas kierować się na serie technic.
Bionicle były dość dziwne, były inne, hermetyczne. To nie przeszkodziło im napisać swoją własną legendę. To właśnie historia, która kryła się za plastikowymi maskami bohaterów okazała się strzałem w dziesiątkę. Wystarczy powiedzieć, że do dzisiaj fani serii tworzą swoje własne opowiadania w świecie Bionicle.
Seria nie istnieje od 2016 roku, a według złośliwych od 2010. (Opinie te wynikają z powodu, że mały powrót zestawów w roku 2015-2016 nie przyjął się tak dobrze jak oryginalne pierwsze ciągłe edycje powstające w latach 2001-2010) Pomimo tak długiej nieobecności fani wciąż są aktywni, wciąż tworzą własne historie, własne ilustracje. To jest naprawdę niesamowite i to w tym trzeba szukać fenomenu tych zabawek. Historia, która została napisana i rozwijana na pierwszy rzut oka jest banalna, przedstawia walkę dobra ze złem, światło i mrok, jedni walczą z drugimi.
W dużym skrócie nic odkrywczego. Jednakże to jak rozbudowany został świat i jak ambitnie napisane zostały niektóre postacie sprawiało, że wszystko nabierało większej głębi. Wystarczy pobieżnie zacząć czytać o świecie, o postaciach, o lokacjach, frakcjach, geografii planet, naprawdę o czymkolwiek. To pokazuje rozmach, w którym po wielu latach sami kreatorzy mogli zacząć się gubić. Dodatkowo jeszcze artefakty, maski, bronie. Wszystko z odpowiednim backstory, które potrafiło wciągnąć na długie godziny.
Rozumiem negatywne opinie osób, które nigdy nie liznęły świata Bionicle, a krytykują zestawy klocków. Ich sukces jednak nie wynikał z konstrukcji. Animacje, komiksy, opowieści, to jest esencja Bionicli. Kolekcjonerzy zbierają zestawy, bo dla nich to nie będzie robot z 40 elementów, którego złożymy w kilka minut. Wiedzą dokładnie jaką postać złożą, jaka jest jej historia.
Co jakiś czas otrzymujemy sygnały, że LEGO Group wciąż pamięta o serii, która ich uratowała. Fakt, że kontrowersyjny pozostaje ostatni zestaw gwp, który oddaje hołd serii, ale myślę, ze wieloletni fani Bionicli doceniają jakiekolwiek rzeczy, które odwołują się do ich ulubionej kultowej marki. Być może seria zaliczy jeszcze sensacyjny powrót tak jak miało to miejsce w latach 2015-2016. Miejmy nadzieję, że jeśli to nastąpi to otrzymamy finalnie lepsze produkty niż przy poprzednim powrocie.
Więcej newsów i nowości ze świata LEGO znajdziecie tutaj.
Autor: Wojciech Lebel